Zgorzelec i jego teraźniejsze problemy (cz. III moich przemyśleń o tym mieście)

W poprzedniej części pod tytułem: „Walory Zgorzelca” opisałem  w skrócie najważniejsze atuty tego miasta. Jak wszystko ma plusy i minusy tak i to miasto ma pewne rzeczy, które denerwują jego mieszkańców. Nie będę się tu rozwodził nad nietrafioną inwestycją jaką wg. mnie była budowa hali sportowo – widowiskowej. Ona już stoi. Podobnie jak nie mamy wpływu na losy Dworca Miasto i działki do niego przylegającej. To po prostu jakiś pech.

Natomiast miasto musi się zaangażować w kwestię bajpasów przy rondzie Solidarności. Powinno we współpracy z władzami Gminy Zgorzelec wymóc i wspomóc działania Dróg Krajowych w tym zakresie. To już naprawdę jest konieczność. Aut przybywa, a korki się wydłużają.  Główne ulice w mieści (Langiewicza, A. Krajowej, Getta, E. Plater i II AWP) powinny też być skomunikowane poprzez rondo. W tym akurat miejscu jest na tyle dużo miejsca, że aż się prosi o jego wykonanie. W ogóle powinniśmy więcej tego typu skrzyżowań wprowadzać w naszym mieście. Przykładem jest ul. Getta, na której dawniej ustawiały się oczekujące na zmianę świateł samochody, a dzisiaj cały ruch odbywa się tu na bieżąco.

I jeszcze kwestia dworca autobusowego i busowego. W zakresie tej komunikacji panuje absolutny chaos. Skąd, dokąd i o której odchodzi jakikolwiek środek komunikacji samochodowej wiedzą tylko stali użytkownicy danego połączenia. Pełno ludzi gromadzi się w różnych punktach miasta i wsiada do nadjeżdżającego busa. Nasze biuro znajduje się k. starego Sądu. W tej okolicy są 2 przystanki. I nieraz zdarza się, że ktoś – spoza wtajemniczonych – pyta nas o możliwość wyjazdu do jakiejś miejscowości. Niestety z zażenowaniem odpowiadamy, że niewiele jesteśmy w stanie pomóc. Dzikie korzystanie przez przewoźników z terenów wokół zrujnowanego Dworca Miasto też nie jest rozwiązaniem. I choć nie jest to złe miejsce –to zdaje się, że nie jest ono prawnie uregulowane.  Działka przecież nie jest miasta. Wydaje mi się, że powinno się przełknąć gorzką ślinę i odkupić działkę, na której kiedyś stał stary dworzec PKS. Nie zrobiono tego wtedy – gdy syndyk upłynniał ten państwowy majątek. Stało się. Ale może uda się dojść do porozumienia z obecnym właścicielem w tej kwestii? Przecież nieruchomość jest wystawiona na sprzedaż. A jeśli nie, to może wespół ze Starostwem udałoby się wygospodarować jakiś inny plac (np. k. Policji)? Tak czy owak takie miejsce jest niezbędne. I razem ze wszystkimi przewoźnikami oraz innymi chętnymi inwestorami powinno zostać zagospodarowane, a jego nadrzędną funkcją winna być właśnie obsługa komunikacji samochodowej.

Pewnie wielu mieszkańców wskazałoby na jeszcze inne problemy w mieście, które ich zdaniem powinny zostać rozwiązane. Ja jednak chcę zasygnalizować naszym miejskim włodarzom jeszcze jedną kwestię – niezbyt kosztowną w skali twardych inwestycji ale wg. mnie konieczną i bardzo pilną. To potrzeba zintensyfikowanej promocji naszego miasta w celu wsparcia naszego lokalnego rynku mieszkaniowego i biznesowego.

Od ok. 2017 r w Zgorzelcu gwałtownie wzrosły ceny mieszkań. Oprócz kondycji całej naszej krajowej gospodarki miały na to wpływ także 2 lokalne czynniki. Oba związane były z rynkiem najmu lokali. Pierwszą grupę najemców dostarczyła nam inwestycja prowadzona w pobliskiej Elektrowni Turów. Obecnie jest ona na ukończeniu. Drugą stanowiły osoby podejmujące prace w pobliskich zakładach położonych na terenie Niemiec i Czech. Skala najmu powiększała się z roku na rok. Wielu ludzi chciało w ten sposób zarabiać. Inwestowali w rynek mieszkaniowy. A to zwiększało popyt i ceny. W końcu ceny mieszkań na rynku wtórnym zostały wyśrubowane do poziomu przy którym wreszcie inwestorom zaczęła się opłacać deweloperka. W mieście ruszyło budownictwo wielorodzinne. Efekt już jest widoczny ale kulminacja nastąpi w 2021 r. Wówczas na rynek wypłynie masa nowych mieszkań. Część z nich kupują najemcy innych lokali, część jest kupowana z przeznaczeniem na najem jako inwestycje. Sporo mieszkań nabywają też nasi mieszkańcy w celu zmiany swego dotychczasowego lokum. Przypomnę, że sporo inwestycji mieszkaniowych oczekuje na swoje rozpoczęcie.  Do tego dochodzą planowane i prowadzone budowy w ościennych wioskach jak Łagów, Jędrzychowice, Tylice. Tak czy owak ktoś musi zasiedlić zwalniane przez kupujących mieszkania oraz te które są przeznaczone do najmu. Skala tego zjawiska jest ogromna. Jak miasto może pomóc inwestorom, a także ludziom, którzy będą chcieli pozbyć się swoich mieszkań?  Bardzo prosto. Musi rozpocząć kampanię promującą nasze miasto, w powiązaniu z informacjami o dostępności zagranicznego rynku pracy. Coś w rodzaju pracuj w Niemczech mieszkaj w Zgorzelcu. Z tym czy podobnym hasłem, artykułem lub innym przekazem medialnym należałoby pójść w Polskę.  Doskonałą okazję stanowić mogą też organizowane od kilku lat w naszym mieście transgraniczne targi pracy, które można szeroko rozpropagować.  Jest cała masa ludzi, którzy w swoich miasteczkach zarabiają po niewiele więcej niż 2500 zł na rękę. I też muszą zapłacić za jakiś czynsz. Trafiając do nas i rozpoczynając pracę w Niemczech dostaną ok. 1500 Euro. I nawet jeśli zapłacą za najem lokalu 1200 -1500 zł to opłacalności takich przenosin nikomu nie trzeba tłumaczyć. Zysk znacznie zwiększy się gdy na taką zmianę zdecyduje się para tworząca gospodarstwo domowe. Właściwie ten ekonomiczny bodziec już działa. Ale skalę tę należy jak najszybciej poszerzyć – tak aby nie doszło do zapaści na rynku nieruchomości. Przyjezdni muszą gdzieś mieszkać.  Ale ta migracja to też większe obroty w sklepach, gastronomii, stacjach paliw i w ogóle korzyści w całej naszej lokalnej gospodarce.

Nie bez kozery w pierwszej części artykułu opisałem zalety naszego miasta. To właśnie one powinny być przedstawione potencjalnym przybyszom.  Jeśli umiejętnie połączymy korzyści materialne (praca) z funkcjonalnymi (nasze miasto) to możemy liczyć na dalszy dynamiczny rozwój Zgorzelca  i dobrobyt jego mieszkańców.