Codzienna emisja programu telewizyjnego ruszyła dopiero 1 lutego 1961. Program był nadawany tylko przez kilka godzin dziennie, a jego najważniejszą pozycją był dziennik telewizyjny. Zainteresowanie odbiorców wszystkim co pojawiało się na szklanym ekranie było ogromne. Ci którzy nie mieli jeszcze w swoich domach odbiorników udawali się do sąsiadów „na telewizję” i razem z gospodarzami wpatrywali się w to cudo. Na wsiach ludzie gromadzili się przed telewizorem w świetlicach lub klubokawiarniach.
Rodzice swój pierwszy w życiu – oczywiście czarno – biały –telewizor kupili w drugiej połowie lat 60-tych. Była to polska TOSCA z 17 calowym ekranem. Produkowana była w nie istniejących już zakładach DIORA.
Obraz często śnieżył, był zrywany, na ekranie pojawiały się pasy i inne zakłócenia. Aby to naprawić czasami wystarczyło popukać, innym razem podregulować jakimś pokrętłem. Często trzeba było też ustawiać antenę. Były one sporych rozmiarów i mimo dobrego mocowania większa wichura potrafiła je przestawić. Tato parę razy musiał wchodzić na dach, mama obserwowała jakość obrazu i przekazywała mi informacje, które ja z kolei przekazywałem ojcu krzycząc z balkonu mieszkania: – teraz lepiej, jeszcze trochę, stój, gorzej, przekręć lekko z powrotem…. i tak aż do uzyskania najlepszego efektu – z możliwych. Z tych zamierzchłych czasów, ale gdy już w większości domów był (czarnobiały lub kolorowy) telewizor pamiętam dachy budynków upstrzone antenami. Niektórzy wystawiali je na balkon, jednak dach był znacznie lepszym punktem odbioru. Często na budynku zamieszczano tyle anten zewnętrznych ile było w nim mieszkań. Bo te wewnętrzne, nawet ze wzmacniaczami najczęściej dawały gorszy efekt. Wzdłuż rynien i piorunochronów biegło po kilka płaskich kabli – oddzielnie do każdego mieszkania. Dziś byśmy powiedzieli koszmar, wtedy było to zupełnie normalne.
Zepsuty telewizor oddawało się na parę dni do najbliższego ZURiT-u (Zakładu Usług Radiotechnicznych i Telewizyjnych). Tam też można było zamówić wizytę fachowca, który – często dopiero po paru dniach – przybywał do mieszkania i na miejscu przeprowadzał mniej skomplikowane naprawy. Nieodzownym wyposażeniem takiego pana był przyrząd pomiarowy i lutownica oraz kilka zapasowych lamp oraz bezpieczników.
Drugi program TVP utworzono dopiero 2 października 1970 r. Oba jeszcze przez wiele lat nadawały jedynie przez kilka godzin dziennie, dając – w czasie przerwy nocnej – czas na odpoczynek pracującym masom. W Polsce rozpoczęto transmisje kolorowego programu telewizyjnego w dniu 6 grudnia 1971 r. Była to transmisja z obrad VI zjazdu PZPR. Początkowo kolorowe programy nadawane były raz w tygodniu. A kolorowe telewizory w polskich domach zaczęły się pojawiać częściej dopiero w drugiej połowie lat 70. Gro z nich stanowiły kolosy produkcji radzieckiej, które miały skłonność do samozapalanie się. Moi rodzice kupili pierwszy odbiornik kolorowy na początku lat 80-tych. Był to polski Neptun produkowany w gdańskich zakładach Unimor.
Wiele rodzin nie miało jeszcze telewizora kolorowego do końca lat 90-tych. Pamiętam, że niektórzy zanim weszli w posiadanie kolorowego odbiornika montowali przed czarno – białym ekranem specjalną szybę. Była to szklana nakładka zabarwionej pasami w kolory tęczy. Myślę, że bardziej przeszkadzała w odbiorze niż wzbogacała doznania. Ale już w tamtych czasach nie brakowało gadżeciarzy. Dowodem na to były szklane ryby i inne bibeloty stojące w wielu domach, na skrzyni telewizora.
Telewizory bardzo późno pojawiły się też w hotelach, a jeszcze później w pokojach ośrodków wczasowych. Pokój z telewizorem to był rarytas. Nawet w latach 90 –tych. Jeszcze później weszły one na wyposażenie kwater prywatnych. Ale akurat to dziadostwo (kwatery) zasługuje na oddzielny artykuł.
Gdy się zastanowimy, nad tym, iż praktycznie początek masowej telewizji w Polsce to lata 60-te to widocznym staje się jak nieodległy jest to czas. I jak wiele przez ten okres zmieniło się w zakresie techniki telewizyjnej i emitowanych programów… Możemy być wdzięczni losowi, że to wszystko działo się na naszych oczach. A także za to, że nasze najmłodsze lata były jednak wolne od tego medium.