Minął ponad rok od ostatniego mojego wpisu na tej stronie. Ten czas i niezbędną do prowadzenia strony energię pochłaniały mi praca i pogłębiająca się choroba taty.
Niniejszy blog od początku był projektem przeznaczonym do prowadzenia przeze mnie w trakcie emerytury. Jego wcześniejsze otwarcie okazało się falstartem. Uruchamiając go miałem nadzieję, że jednak znajdę czas i siłę do jego obsługi. Przecież jeszcze całkiem niedawno – pracując – prowadziłem jednocześnie, przez ponad cztery lata stronę: jerzmanki.info. Jednak covid, redukcja zatrudnienia w mojej firmie, zmiany na naszym lokalnym rynku nieruchomości spowodowały potrzebę znacznie większego mojego zaangażowania w sprawy zawodowe. Zaś czworo naszych rodziców w wieku powyżej 83 lat też wymagało ode mnie i od mojej żony coraz większego poświęcenia oraz czasu. A przecież do tego dochodziły – takie same jak u wszystkich – sprawy i czynności dnia codziennego. Nasze akumulatory też mają już mniejszą pojemność i wymagają większego czasu na ładowanie. Tyle wyjaśnień dotyczących przerwy w obsłudze bloga.
Niewątpliwym asumptem ponownego wpisu była śmierć mojego taty. Chciałem na tej stronie zamieścić wspomnienie o nim. Jest to list odczytany w trakcie jego pogrzebu jaki się odbył 1 lipca tego roku. Sądzę, że wielu z czytelników z naszego pokolenia odnajdzie w jego treści trochę analogii do życia swoich rodzin. Odchodzą nasi, ostatni rodzice. Cóż taka jest kolej losu…