Właśnie otrzymałem od swojego – mieszkającego na Cyprze kolegi – wykonane przez niego wczoraj zdjęcie ptaków.
Mój Boże, a u nas w ostatnią niedzielę – przy minus 8 stopniach – wiał porywisty i silny wiatr. Towarzyszyły temu zamiecie śnieżne. Nasze dzikie zwierzęta nie mają lekkiego życia. Dlatego warto poświęcić im trochę czasu i wydać parę złoty aby właśnie im teraz pomóc.
Taka akcja może też być – przy okazji – doskonałym pretekst do zaangażowania do tych prac naszych dzieci lub (co bardziej prawdopodobne) wnuków. Niedawno, w zamieszczonych tu „Wspomnieniach ze szkoły podstawowej” wspomniałem jak to w ramach zdobywania sprawności w drużynie zuchów dokarmialiśmy zwierzęta. Nie wspomniałem natomiast tam, że na zajęciach z ZPT budowaliśmy karmniki dla ptaków. Obecnie dzieci – w dobie pandemii, w szkole tego nie zrobią.
Przypomina mi się jak niedawno mój znajomy narzekał na swoje wnuki. Że nic innego nie robią tylko zajmują się smartphonem lub komputerem. Ów znajomy ma taki przydomowy, dobrze wyposażony warsztacik stolarski. Spytałem, czy kiedyś spróbował z wnukiem zrobić w nim np. karmnik, budkę lęgową lub latawiec. Przyznał, że nie – bo nigdy go wnuk oto nie poprosił. Powiedziałem mu, że według mnie to właśnie on powinien wykazać w tej materii inicjatywę. I spróbować zainteresować dzieciaka taką pracą – wykonując ją wspólnie.
Po jakimś czasie kolega opowiedział mi, że zabrał wnuka do warsztatu i poprosił go o pomoc w robieniu ogrodzenia. Jednak eksperyment zakończył się pełnym niepowodzeniem. Oderwany od leniuchowania potomek powędrował za dziadkiem jak za karę do tej jego „budy”. Tu słyszał tylko wydawane mu polecenia: przynieś, przytrzymaj, zanieś. Z każdą chwilą rosło zniecierpliwienie obu stron. Wnuk modlił się, aby jak najszybciej dziadek go zwolnił z tego obowiązku. A kolega wściekał się, że wyjaśnianie: co, gdzie i jak – spowalnia jego własną pracę. A przy tym błysku zainteresowania w oku latorośli nie dostrzegł żadnego. W końcu obaj przerwali eksperyment i każdy zadowolony wrócił do swoich zajęć. Kolega nawet był bardziej ukontentowany. Przecież zaliczył dziarską próbę naprawy wnuka. A poza tym, jego stanowisko w kwestii dzisiejszej młodzieży w pełni się potwierdziło…
Kilkanaście dni później rozmowa nt. wnuków powtórzyła się z moim, innym kolegą. Tym razem jednak doświadczenie miało zupełnie inny przebieg. Po pewnym czasie ponownie żeśmy się spotkali. A on pochwalił mi się, że wspólnie z wnukiem wykonali 5 budek lęgowych. Mały uczestniczył także w ich wieszaniu. A później obserwował jak zostają one zasiedlane. Zaczął dociekać kim są ich mieszkańcy. Czym się żywią, ile składają jajek itd. Widocznie ten znajomy miał talent dydaktyczny i większą cierpliwość. A może miał więcej szczęścia, albo to wnuk był inny?
Są więc dwa światy nie tylko te, w których żyją zwierzęta, ale i te nasze ludzkie… Na całe szczęście – choć tylko czasami – możemy je trochę poprawić.
Poniżej kilka fotek z wczorajszego dnia.