Jestem za 4 d. p./3 d. w!

I znowu minął kolejny weekend. Sobota  – tradycyjnie nadrabianie domowych prac, na które nie ma się czasu lub siły w tygodniu. Należymy do tych, którzy wieczorami dodatkowo pracują w domu. Dlatego w pierwszy dzień wolny – wiadomo: zakupy, sprzątanie, gotowanie, prasowanie, naprawianie i dziesiątki innych czynności bez, których nie można funkcjonować. Jeszcze parę spraw związanych z pracą. Wieczorem po przeczytaniu 2-4 stron – naprawdę ciekawej książki – odlot.

Niedziela rano: pogoda wymarzona. Słońce, brak wiatru, ciepło (jak na luty). Żona proponuje wycieczkę. Ok. Ale najpierw trzeba dokończyć – niedokończone – rzeczy z soboty. Robi się 12:00 i w końcu ruszamy w stronę Jeleniej Góry. Po załatwieniu kilku spraw w tym mieście ruszamy dalej. Naszym celem będzie Wysoki Kamień, który jest położony w naszych ulubionych Górach Izerskich.

To zdjęcie Wysokiego Kamienia wykonane przez teleobiektyw w Jakuszycach, w styczniu.

Jadąc od strony Szklarskiej zatrzymujemy się przed Zakrętem Śmierci.  Idziemy kawałek – szeroką drogą uwalaną końskimi odchodami. Dochodzimy do czerwonego szlaku. Już po ok. 200 m spaceru zaczyna się śnieg. Towarzyszyć nam on będzie już przez całą drogę. Momentami jest stromo i ślisko. Po drodze mijamy wielu spacerowiczów. Większość o dziwo jest dobrze przygotowana do wędrówki. Mają kijki, raki, odpowiednie obuwie. Odzianych w adidasy jest naprawdę niewielu. Brawo!  Tym bardziej, że na poziomie Zakrętu jest wiosennie i nie ma śladu śniegu. Można się przeliczyć. Po ponad godzinnym spacerku – przerywanym zdjęciami – jesteśmy na  Wysokim Kamieniu. To szczyt o wysokości 1058 m n.p.m, z którego  rozciąga się piękna  panorama. Już choćby dla tych widoków warto tu przyjść. Tego miejsca i znajdującej się tu zabudowy (z czynnym bufetem) nie będę opisywał. Bo o Wysokim Kamieniu naprawdę fajne informacje znajdziecie np. na tej stronie: https://hasajacezajace.com/wysoki-kamien-szklarska-poreba/

Po sesji zdjęciowej i herbatce na słoneczku wracamy żółtym szlakiem. Niemal cała droga w śniegu, ale zejście jest dużo łagodniejsze. Szlak ten zaczyna się na początku Zakrętu Śmierci tym razem od strony Świeradowa. Przed samym jego zejściem do szosy jest odbicie w prawo z ostrym zejściem prowadzącym do początku naszej wędrówki. Cały spacer ze zdjęciami i odpoczynkiem zajął nam ponad 2 i ½ godziny. Po ok. godzinie jazdy byliśmy w domu.

Po posiłku siadamy w fotelu. Oczywiście jesteśmy zmęczeni. I zastanawiamy się ile spraw i rzeczy nie zdążyliśmy przez te dwa wolne dni zrobić. A przecież jeszcze nie zaczął się ogród, trawnik, sezon rowerowy. Dochodzimy do wniosku, że konieczny jest jeszcze 1 wolny dzień. Taki, w którym odpoczywałoby się po weekendzie.

Zatem jestem za wprowadzeniem 4 dni pracujących i 3 dni wolnych w każdym tygodniu (4 d. p. / 3 d. w).  Może to hasło włączy do swego programu jakaś partia? Przysłuży się to odbudowie branży turystycznej. Wszak nie każdy sprząta sam w domu i nie wszyscy biegają z kosiarkami w weekendy. Pozdrawiam!