Wprowadzone przez rząd przepisy ograniczyły znacznie możliwość organizacji Sylwestra. Wiele osób nie odczuło różnicy, gdyż od lat spędzają ten dzień na „białej sali” lub na domówkach – w ograniczonym gronie. Przez 23 lata mojego małżeństwa nie raz planowałem z żoną, że sylwestrową noc spędzimy sami ze sobą. Jednak nigdy to nam się nie udało. Zawsze bawiliśmy się w restauracji, na kilkuosobowym wyjeździe lub na zorganizowanej niemal w ostatniej chwili domówce. I dopiero dzięki koronawirusowi zostaliśmy sami w domu. Był to więc dla mnie Sylwester inny niż dotychczas. Ale było naprawdę fajnie.
Martwię się tylko, czy moi znajomi, którzy dotychczas też bawili się w tym dniu w towarzystwie innych osób – nie rozsmakują się w tej zawężonej formie spędzania Sylwestra. Innymi słowy – czy przypadkiem nie dojdzie do jeszcze większej hermetyzacji i tak coraz bardziej izolującego się społeczeństwa z naszej kategorii wiekowej. Oby nie. I tego sobie i Wam życzę!